Rozmowa z Iloną Jakielaszek, Production Manager w Garo Polska
06.03.2020
Z zawodu jest inżynierem mechanikiem. Wybór kierunku studiów nie był przypadkowy, bo zawsze interesowały ją technologia i przemysł. Uważa, że praca na produkcji jest jak kobieta, fascynująca i nieprzewidywalna.
– Każdy dzień jest inny. Aby osiągnąć założony cel, trzeba podejmować lub zmieniać decyzje czasami nawet kilka razy dziennie. To mnie nakręca – mówi Ilona Jakielaszek, Production Manager w firmie Garo Polska, będącej największym producentem systemów do ładowania pojazdów elektrycznych w Europie Północnej. Nasza rozmówczyni zarządza tam zespołem około 90 osób. Odpowiada za funkcjonowanie obszaru produkcji, w tym realizację bieżących zadań oraz usprawnianie procesów.
– Nie lubię rutyny, a stanowisko kierownika produkcji zapewnia mi adrenalinę każdego dnia. Praca w zespole to kolejny czynnik, który wpływa na to, że lubię to co robię. Kreatywne rozwiązywanie sytuacji kryzysowych i dzielenie się pomysłami to moja codzienność.
Zdaniem Ilony Jakielaszek zarówno kobieta jak i mężczyzna na stanowisku kierowniczym muszą przede wszystkim posiadać predyspozycje do zarządzania, choć dodaje, że nie jest to jedyny czynnik gwarantujący bycie profesjonalnym liderem. – Oprócz umiejętności kierowania zespołem dobry menedżer powinien cechować się twórczą samodzielną postawą, pewnością siebie i odpowiedzialnością za podejmowane działania.
80% załogi szczecińskiej fabryki Garo to kobiety. Zajmują one również ważne stanowiska wyższego szczebla. – Taka jest specyfika naszej pracy. Nasza produkcja, oparta głównie na montażu, wymaga precyzji i zdolności manualnych, a jak wiadomo, kobiety dobrze się w tym odnajdują. Z kolei na menedżerskich stanowiskach sprawdza się nasza kobieca zdolność doskonałej organizacji pracy i mówiąc kolokwialnie „ogarniania” całości, co w firmie produkującej na zamówienie, zobligowanej terminami realizacji, ma niebagatelne znaczenie.
W swojej karierze zawodowej miała okazję pracować zarówno z zespołami zdominowanymi przez mężczyzn jak i z samymi kobietami. Uważa, że każda grupa ma swoje mocne i słabe strony. – Dziś nie czuję się już inaczej traktowana niż mężczyźni. Jestem równorzędnym partnerem do współpracy. Jednak kiedyś musiałam wielokrotnie podejmować walkę ze stereotypami, że kobiety potrzebują specjalnych względów, są zbyt uczuciowe, słabsze, zbyt miłe…
– Kiedy zaczynałam swoją karierę zawodową, prawie nie do osiągnięcia było stanowisko kierownicze dla kobiety, podczas gdy moi koledzy ze studiów bez problemu zdobywali takie posady. Jak już udało się kobiecie, to nie było mowy o wspieraniu rozwoju zawodowego. To była ciągła walka i udowadnianie swoich kompetencji.
– Pamiętam taką historię, gdy jako świeżo upieczona absolwentka starałam się o posadę technologa w pewnej firmie. Oprócz mnie kandydowało na to stanowisko dwóch mężczyzn. Odbyły się trzy etapy rekrutacji. Po pozytywnym przejściu wszystkich było podsumowanie i decyzja. Pan, który rekrutował, pogratulował mi wyników, po czym stwierdził, że z chęcią by mnie przyjął, ale niestety nie jestem mężczyzną.
– Dziś taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Mimo że wciąż mamy za mało kobiet na stanowiskach kierowniczych, i to nie tylko na polskim ale globalnym rynku, to pracodawcy coraz częściej dostrzegają wysoki potencjał kobiet w obszarze zarządzania, również w branżach technicznych.
Ilona Jakielaszek uważa, że kobiety mogą wnieść do organizacji wiele dobrego. Są bardziej empatyczne, co wpływa na lepsze stosunki międzyludzkie oraz skuteczne zarządzanie zespołem. Na pierwszym planie stawiają człowieka i komunikację. Podstawą jest współpraca i motywacja. Jednocześnie stale chcą się rozwijać. Wierzą we własne siły, ale mają świadomość, nad jakimi obszarami powinny jeszcze pracować.
– Mam wrażenie, że mężczyźni myślą inaczej. Są bardziej pewni siebie, swoich pozycji, w związku z czym czasem nie widzą u siebie potrzeby dalszego rozwoju. My kobiety niestety nadal musimy mieć się na baczności i udowadniać swoją wartość. Paradoksalnie ma to swoje dobre strony, ponieważ ciągle się uczymy, zdobywamy doświadczenie, coraz chętniej się tym dzielimy. Natomiast od mężczyzn możemy uczyć się pewności siebie i zdecydowania – tego, aby w kluczowych, niespodziewanych sytuacjach szybko i bez wątpliwości podejmować decyzje.
Kobiety uważane są za bardziej wrażliwe i emocjonalne od mężczyzn. Czy emocje pomagają czy może utrudniają zarządzanie zespołem? – Emocje to nie do końca kontrolowana reakcja na konkretne sytuacje. Ważne, aby nauczyć się nimi zarządzać, bo wtedy można je przekuć w osobisty i zawodowy sukces. Uważam, że w rewelacyjny sposób robią to kobiety. Szybciej i efektywniej dążą do uzyskania wyższych standardów niż mężczyźni, co może wpłynąć na bardziej dynamiczny rozwój firmy. Łatwiej podejmują decyzje o wdrażaniu nowych rozwiązań i pozytywnie oceniają ich szanse realizacji. Lepiej funkcjonują w różnorodnych i zmieniających się środowiskach, a momenty kryzysowe są dla nich bodźcem do działania.
Zapytana, czy kobieca intuicja bywa przydatna w podejmowaniu decyzji, Ilona Jakielaszek odpowiada, że intuicję ma każdy z nas. – Myślę, że stwierdzenie „kobieca intuicja” nie wynika z tego że mamy ją bardziej rozwiniętą niż mężczyźni, tylko z tego, że po prostu częściej z niej korzystamy. Mężczyźni opierają się na faktach, a my do faktów dodajemy jeszcze nasze przemyślenia i doświadczenia. Czy korzystam ze swojej intuicji? Zapewne tak. Gdy nie mam wystarczająco dużo „twardych” danych lub ogranicza mnie czas, wtedy zdaję się na instynkt.
Co w głównej mierze zadecydowało o zawodowym sukcesie Ilony Jakielaszek? – Przede wszystkim praca nad sobą, swoimi słabościami, świadomość siebie i celu. Myślę, że bardzo pomogła mi też pewność siebie, elastyczność w zmieniających się warunkach. Ważne było, że z każdej porażki wynosiłam coś pozytywnego, nie poddawałam się i szłam dalej. Jestem osobą, która lubi ciężko pracować. Zawsze znajdę sobie nowe zadanie. Myślę, że pracodawcy w dzisiejszych czasach cenią takie podejście.