07.03.2023
Biznes to wciąż domena mężczyzn. Mimo rosnącego znaczenia kobiecej perspektywy w obszarze zarządzania przedsiębiorstwami, nadal mamy tu spore dysproporcje. Kobiety rzadziej piastują kierownicze stanowiska, mniej zarabiają i trudniej osiągają równowagę pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Dlaczego tak się dzieje? – pytam Małgorzatę Sitarz-Duliasz, szefową finansów i administracji w Bossard Poland.
Przyczyn może być tyle, ile kobiet. Każda z nas ma inną sytuację osobistą i zawodową, ale z całą pewnością wciąż pokutują stereotypy, że kobieta ma prawo realizować swoje ambicje tylko pod warunkiem, że nie zaniedba rodziny. W jednym z badań policzono, że zajęcia domowe zajmują kobietom około 2,5h dziennie, co oznacza, że miesięcznie wyrabiamy jakieś dodatkowe pół etatu zajmując się domem. Gdzie w takiej sytuacji znaleźć czas na odpoczynek, realizację pasji, poczucie równowagi? Męski świat, z którego wywodzi się biznes, z pewnością nam tego nie ułatwia.
W wielu obszarach kobiety wciąż uważane są za mniej kompetentne, mniej odpowiednie do piastowania szczególnie tych wysokich stanowisk. Odzwierciedlenie takiego podejścia widać również w rozdźwięku pomiędzy wynagrodzeniem kobiet i mężczyzn, którzy średnio zarabiają rocznie o dwie pensje więcej niż kobiety na równorzędnych stanowiskach. Na polskim rynku pracy, w zależności od interpretacji danych, gender pay gap wynosi od 7 do 18,5%. O ile w sektorze publicznym jest stosunkowo niski, to już w prywatnym oscyluje bliżej górnej granicy. A trzeba pamiętać, że w Polsce luka płacowa jest i tak niższa niż średnia unijna.
Na szczęście trochę się to zmienia na przestrzeni ostatnich lat i kobieca perspektywa coraz częściej dochodzi do głosu również w biznesie.
A co takiego kobiety wnoszą do biznesu, czego nie mają mężczyźni?
Ogólnie rzecz biorąc, pewną równowagę. Mężczyźni są bardziej zadaniowi, skoncentrowani na celu, kobiety na procesie. Często lepiej dostrzegamy i rozumiemy szczegóły, które dla mężczyzn bywają niezauważalne czy nieistotne. A są to czasem bardzo ważne, choć nieraz nieoczywiste czynniki, mające duży wpływ na zarządzanie organizacją czy realizację celów.
Na przykład?
Wszystko, co dotyczy relacji międzyludzkich. Kobiety są z natury bardziej empatyczne, dbają o innych, integrują grupy, mniej rywalizują, a co za tym idzie są bardziej nastawione na cele zespołowe. Nie dotyczy to zresztą wyłącznie środowiska wewnętrznego organizacji, ale także relacji z klientami. Tu również empatia prowadzi do lepszego zrozumienia potrzeb. Uważa się w związku z tym, że kobiety dobrze sprawdzają się w bezpośredniej obsłudze klienta. Dlaczego zatem nie przenosimy tego o poziom wyżej? Relacje z klientami w obszarze biznesowym też mogłyby zyskać na większym zaangażowaniu kobiet.
Nasza skrupulatność, skłonność do analizowania, ale też innowacyjność przydają się z kolei w rozwiązywaniu problemów, ponieważ sprzyjają wypracowywaniu przemyślanych, bardziej odpornych na ryzyka rozwiązań.
Coraz więcej badań pokazuje, że przekłada się to wręcz na wyniki finansowe organizacji. Jak wynika między innymi z raportów McKinsey & Company czy Credit Suisse Research Institute, firmy, w których zarządach obecne są kobiety, lepiej sobie radzą w tej materii niż te zarządzane wyłącznie przez mężczyzn. Dotyczy to tak istotnych wskaźników, jak wartości marki, zwrot ze sprzedaży czy zysk operacyjny.
Być może jesteśmy bardziej gospodarne i lepiej zorganizowane, kolokwialnie mówiąc, lepiej ogarniamy. Kobiety ewolucyjnie musiały się przystosować do łączenia wielu ról, tych wynikających z uwarunkowań naturalnych (matki) czy stereotypów kulturowych (panie domu) z tymi odpowiadającymi na potrzebę samorealizacji (praca zawodowa). Siłą rzeczy przystosowałyśmy się do świata biznesu, w którym wielozadaniowość, zdolność szybkiego reagowania, planowanie oraz umiejętność przewidywania konsekwencji działań własnych i cudzych mają realny wpływ na sukces, szczególnie w obszarze finansowym.
Dlaczego zatem wciąż mamy tak duży rozdźwięk w liczbie stanowisk kierowniczych zajmowanych przez kobiety i mężczyzn?
Pokutujące stereotypy ról społecznych, brak wiary w siebie kobiet, brak odgórnych regulacji w prawie czy przepisach wewnętrznych organizacji. Wiele zależy też od branży. Niektóre szybciej otwierają się na nowe trendy, na przykład IT, inne wolniej – patrz branże przemysłowe. Wynika to również z braku kwalifikacji, bo po prostu kiedyś kobiety znacznie rzadziej wybierały szkoły czy studia „dla chłopaków”. Ale na szczęście już się to zmienia, tyle że bardzo powoli. Potrzebujemy głębokiej i trwałej zmiany postaw, przede wszystkim w podejściu mężczyzn, ale również w nas, kobietach, a to nie dzieje się w perspektywie lat, tylko dekad.
Jak pod tym względem oceniasz sytuację w polskim oddziale Bossard?
Jeśli chodzi o top management, to można powiedzieć, że mamy tu stan idealny, czyli parytet. Od listopada zeszłego roku formalnie działamy w systemie dual-managementu czyli dwóch równorzędnych stanowisk dyrektorskich. Rolę Dyrektora Zarządzającego pełni mój kolega Fabian Sykora. Ja jestem odpowiedzialna za finanse i administrację, w tym zasoby ludzkie. Jest to dość nowatorski pomysł w Grupie, ale myślę, że bardzo dobrze się sprawdza. Mając różne doświadczenia, wrażliwość, pomysły, świetnie się uzupełniamy.
Zresztą od lat staramy się w Bossard Poland stosować inkluzywny rodzaj przywództwa. Wszystkie ważne decyzje podejmujemy wspólnie z szefami działów. Działamy w płaskiej strukturze, celebrujemy współpracę jako jedną z naszych najważniejszych wartości. Szanujemy i bierzemy pod uwagę różne punkty widzenia. Kobieca perspektywa ma tu z pewnością realny wpływ na kształt firmy, szczególnie, że do niedawna naszą General Managerką też była kobieta.
Na koniec bardziej osobiste pytanie. O jakim zawodzie marzyłaś jako mała dziewczynka? Chciałaś pracować w finansach?
Marzyłam, aby zostać chirurgiem, ale jak wiadomo (patrz stereotypy i normy społeczne), trzydzieści lat temu była to praca głównie dla mężczyzn, więc moje otoczenie nieszczególnie wspierało ten pomysł. Rachunkowość i finanse wydawały się bezpiecznym, gwarantującym stabilną pracę wyborem. Dziś, na przykładzie własnej córki, widzę, jak zmieniają się perspektywy i podejście młodych ludzi. Kiedy rok temu wybierała studia, miała pełną swobodę i oczywiście moje wsparcie w tym obszarze. Postanowiła zostać kryminolożką. Studia są wymagające, w języku angielskim, ale ona jest ambitna i świetnie sobie radzi. Realizuje własny plan na siebie, a nie to, co narzucają jej inni. A przecież w gruncie rzeczy o to właśnie chodzi.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała:
Katarzyna Czajkowska-Więcaszek
Head of Marketing, Bossard Poland